W nocy znowu powiało chłodem. Niebo było czyste, bo z otwartego namiotu widziałem gwiazdy. Co jakiś czas słyszałem silne trzaski łamiącego się lodu. Nad ranem termometr wskazywał -10 stopni C. Mając pod dostatkiem suchego drewna, rozpaliłem ognisko. Przy wysokim stanie Wisły, rzeka pozabierała kłody i gałęzie, które pozostawały na ostrogach. Niestety również śmieci. Słońca dzisiaj nie widziałem. Po wczorajszym pięknym dniu, dzisiaj szaro i mroźno. Wędrówka nie była zbyt wymagająca. Nie zamierzałem też nadwyrężać się, myśląc cały czas o biodrze. Jestem 2 km przed Kazimierzem Dolnym. Dzisiaj podładuje baterie u słynnego Kazika i jutro ruszam dalej, cały czas prawym brzegiem. Zostawię za plecami Puławy i będę szedł w stronę Dęblina, gdzie zmienię stronę rzeki na lewą. Przeszedłem 13 km, razem 464 km, pozostało 581 km.