Dzisiaj obudziłem się o godz. 3:00 w nocy. Wiał silny wiatr. Dzięki temu rano miałem suchy namiot. W nocy był przymrozek, ale nie więcej jak -2 stopnie C. Nie spałem, do godz. 5:00, rano uzupełniałem notatki z wyprawy. Gotowy do wymarszu byłem o godz. 8.30. Wiatr nie odpuszczał. Dopiero pod koniec dnia stracił na sile. Myślałem, że wczorajsza zmiana wyglądu Wisły, czyli brak lodu, to wszystko. Dopiero dzisiaj zobaczyłem, jak się myliłem, jak rzeka potrafi być różna. Przy brzegu rozciągał się piaszczysty półwysep zwany łachą. Wczoraj widziałem lód i śnieg, dzisiaj na pierwszy rzut oka plażę. Idąc brzegiem, jedna chwila nieuwagi sprawiła, że zostałem odcięty przez dopływającą rzeczkę. Kilometr wędrówki powrotnej nauczy mnie rozwagi. Później odebrałem termometr, który załatwiła jedna z internautek, kiedy dowiedziała się, że zbił mi się poprzedni. Pani Jolanto, dziękuję. Rozbiłem namiot przy stromym brzegu. Jutro będę obchodził rzekę Pilicę, lewy dopływ Wisły. Na szczęście most jest niedaleko.
Przeszedłem 17 km, razem 551, pozostało 496 km.
Pozdrawiam mieszkańców Nakła nad Notecią i powiatu nakielskiego.