Noc już nie była tak zimna. Zanotowałem raptem -8 stopni C. O godzinie 7.00 zacząłem marsz. Niestety po wczorajszym pięknym dniu zostały tylko wspomnienia. Dzisiaj znów było ponuro. Momentami spadały z nieba pojedyncze płatki śniegu. Im bardziej posuwam się naprzód, tym śniegu jest coraz mniej. Na Wiśle widać coraz gęstszy śryż i oblodzone brzegi. Minąłem miejscowość Nieszawę, gdzie zauważyli mnie miejscowi strażacy i zapraszali do siebie na coś ciepłego. Odmówiłem, ale i tak dziękuję za zaproszenie. W tych okolicach lewy brzeg jest bardzo wysoki i roztacza się z niego piękny widok na rzekę. Na drugim brzegu widziałem malownicze ruiny zamku w Bobolicach. Jutro przejdę przez Ciechocinek i postaram się maksymalnie zbliżyć do Torunia. Dzisiaj obozowisko rozbiłem przy samej Wiśle, na wysokiej skarpie osłoniętej od wiatru. Na dole rozpalę ognisko. Mam ogromną ochotę na kiełbaski z ogniska.
Przeszedłem 22 km, razem 809 km, pozostało 238 km.