W nocy temperatura tylko minimalnie spadła poniżej zera, a w dzień zaczęła się odwilż. Termometr wskazywał 2 stopnie na plusie, śnieg topniał, a strumyki powolutku zaczęły płynąć. Wędrówkę rozpocząłem na prawym brzegu, jednak na 145 km (kilometraż Wisły żeglownej) przeszedłem na lewy brzeg, gdyż jutro natknąłbym się tam na rzekę Dunajec, która wpływa do Wisły. Z kolei na lewym brzegu są blisko siebie dwie małe rzeczki w okolicach miejscowości Urzuty. Po cichu liczyłem na jakąś kładkę niedaleko Wisły. Niestety nic z tego. Byłem zmuszony je obejść, dochodząc aż do drogi nr 79. Przeszedłem dodatkowo sporo kilometrów, ale najważniejsze, że się udało. Jutro do południa powinienem dojść do Opatowca. Tam właśnie wpływa Dunajec, a kawałek dalej jest prom, którym zamierzam przepłynąć na prawą stronę. Według informacji z internetu, prom jest czynny i mam nadzieję, że na miejscu nie okaże się inaczej. Namiot rozbiłem 2 metry od rzeki. Leżąc w śpiworze, słyszę szum wody. Wisła na tym odcinku ma wartki nurt.
Przeszedłem 21 km, razem 254 km, pozostało 793 km.