Dzień 24
Noc była niespokojna. Niedaleko mnie usłyszałem podwójny wystrzał z broni palnej. Siedziałem cicho w namiocie, bo mogli być to myśliwi lub, co gorsza, kłusownicy. Choć dobrze się zakamuflowałem, nie chciałem zdradzić swojej obecności, gdyż nie wiadomo jaka byłaby reakcja na mój widok.
Wstałem podobnie jak wczoraj. Wychodząc z namiotu, ujrzałem na horyzoncie pięknie oświetlony kościół w miejscowości Lądek. Termometr w nocy wskazywał -3 stopnie C.
Przechodząc przez Ląd, mogłem zobaczyć jedna z najbardziej monumentalnych budowli sakralnych w Polsce.
We wsi Policko, na jednym z budynków widniała tablica upamiętniająca postać Wawrzyńca Warczygłowa, mieszkańca tego domu, który potajemnie przed caratem, uczył języka polskiego.
Kiedy wróciłem nad Wartę, kazało się, że wpływa do niej mała rzeczka Meszna i muszę ją obejść. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze, gdy szedłem 2 km więcej obchodząc rzekę Wrześnicę.
Mijając Pyzdry, myślałem,że to koniec przygód. Nic jednak bardziej mylnego. Niedaleko Tarnowa, nie mogłem przejść z powodu istniejącej kopalni kruszywa naturalnego. Bezmyślnie ktoś uwałował i ogrodził ten teren. Z mojej mapy wynikało, że przez środek tego obszaru biegnie droga. To też przeszedłem nią, nie zważając na tabliczki.
Pokonałem jeszcze kawałek drogi i zaczął padać śnieg. Pospiesznie rozbiłem namiot. Gdy kończyłem, przestało padać.
Przeszedłem 23 km, razem 446 km, pozostało 362 km.