Dzień 9
Nocleg miałem na wysokości Prusicka tyle,że po drugiej stronie rzeki. W nocy, kiedy na moment przestało padać, słyszałem działające bobry. Gdy tylko włączyłem latarkę, przestawały hałasować, by za chwilę zacząć od nowa.
Przed wsią Ważne Młyny teren bardzo ciężki, z dużą ilością mokradeł. Dodatkowym utrudnieniem jest nieustannie padający deszcz. Rzeka wije się i miejscami podmywa brzeg. Później idąc szlakiem Jury Wieluńskiej w Płaczkach, natrafiłem na niesamowicie wysoki i stromy brzeg Warty. Przechodząc jedną z dróg, natknąłem się na pozostałości wału przeciwpowodziowego. Leżały tam resztki poukładanych worków z piaskiem. W ubiegłym roku Warta w tym miejscu musiała wylać. Może nawet o tym słyszałem, ale wówczas nie pomyślałbym,że będę tamtędy przechodzić. Kiedy do Warty wpłynęła Lisia Warta, rzeka stała się jeszcze większa.
Jestem cały przemoczony. Już nie mogę się doczekać wózka, to zupełnie inny komfort wędrówki. Dzisiejszy marsz zakończyłem w okolicach miejscowości Wąsosz Górny. Czeka mnie ciężka noc. Wszystkie ubrania, jakie mam, są mokre. Oby tylko w nocy nie padało. Przeszedłem 21 km, razem 159, a pozostało 649 km.