Dzień 3
Z uwagi na silne opady deszczu i śniegu, dzisiejsza wędrówkę zacząłem o 8.30. Temperatura na zewnątrz wynosiła 0 stopni C, a w namiocie miałem 3. Ruszyłem, kiedy poprawiły się warunki atmosferyczne. Po kilku kilometrach doszedłem do końca Zalewu Porajskiego, gdzie dalej Warta płynie swoim własnym korytem. W Poraju natura ponownie okazała się silniejsza i wycofałem się na drogę. Postanowiłem, by dzisiaj jak najbardziej zbliżyć się do Częstochowy, żeby ominąć ją, póki nie będzie dużego ruchu na drogach. Nie lubię przechodzić przez miasta. Często jest tak, że dostęp do brzegów rzek jest odgrodzony płotem.
Wracając do Warty,to już po pierwszym dniu rzeka osiągnęła 4 m szerokości, a po drugim 10 m. Tak szybkie poszerzanie rzeki możliwe jest dzięki dużej ilości dopływów. Na tych terenach występuje bardzo dużo rwących potoków z krystalicznie czystą wodą.
Na skraju miejscowości Poraj zatrzymała mnie Policja i po okazaniu dowodu osobistego, policjanci życzyli mi udanej wędrówki i odjechali.
Przez cały dzień wiał silny wiatr i padał śnieg.
Około 15 godziny natrafiłem na wały przeciwpowodziowe. Kiedy szukałem dogodnego miejsca na nocleg, zrobiła się potworna zawierucha. Słyszałem nawet kilka grzmotów, co o tej porze roku jest dość rzadkim zjawiskiem. Po rozbiciu namiotu, przebrałem się w suche ubranie.
Przeszedłem 19 km.
Razem 54 km.
Pozostało 754 km.