Nocą spadło około 5 cm śniegu, a temperatura sięgała -3 stopnie C. Spało mi się wyjątkowo dobrze, choć kilkukrotnie przerywało mi sen głośne pohukiwanie sowy. W trasę wyruszyłem o 7.30. Zawsze po opadach śniegu trzeba poświęcić więcej czasu na składanie namiotu, by zminimalizować jego zmoczenie. Droga nie była zbyt wymagająca, gdyż wzdłuż rzeki biegnie ścieżka rowerowa. Minąłem miejscowość Ustroń i Skoczów.
Na załączonym zdjęciu utrwaliłem m.in. prawy dopływ Wisły – Brennice oraz bardzo często spotykane na tym odcinku Wisły stopnie wodne. Beskid Śląski mam już za plecami. Dziś pierwszy raz dokupiłem prowiant, żeby nie martwić się o jedzenie przez najbliższe dni.
Odczuwam ból obręczy barkowej, który jest efektem niesienia ciężkiego plecaka. Podczas ubiegłorocznej wyprawy wzdłuż Brdy, również miałem z tym problem przez pierwsze dni wędrówki. Cały dzień padał śnieg, a momentami opady były bardzo intensywne. Namiot rozbiłem w odległości metra od rzeki.
Przeszedłem 20 km, razem 35 km. Pozostało: za dużo, by pisać…