Kiedy się obudziłem około godziny 4.00 i poświeciłem latarką na tropik to wiedziałem, że przymroziło. Wtedy zaczyna osadzać się szron. Termometr wskazywał -12 stopni C. Zjadłem śniadanie, zrobiłem zdjęcie namiotu, który rozbiłem przy jednym z wielu dzikich wysypisk śmieci. Na tym ktoś powywoził do lasu kilkanaście sztuk starych okien. Brak mi słów. Wędrówkę rozpocząłem o godz. 6.00 rano. Kolejny dzień świeciło słońce. Wisła wyglądała tak, jak wczoraj, cała zamarznięta i pokryta gładkim lodem. Jednak taki widok mogłem oglądać tylko do tamy we Włocławku. Zaraz za nią znowu była to płynąca rzeka z zamarzniętymi brzegami. We Włocławku spotkałem znajomego z facebooka, który śledzi moją wędrówkę, a z drugim znajomym spotkałem się na miejskiej przystani. Później wyruszyłem dalej. Wychodząc z tego miasta, nadal idę lewym brzegiem. We wtorek 14 lutego będę przechodził przez Toruń, w środę nocuję w Solcu Kujawskim, a w czwartek 16 lutego dotrę do Bydgoszczy, do Fordonu. Z uwagi na to, iż sporo osób z mojego rodzinnego miasta Nakła nad Notecią pytało mnie o mój pobyt w tym miejscu, to już teraz uprzedzam, że rozbiję namiot tam, gdzie każdy, kto zechce mnie odwiedzić, znajdzie mnie bez problemu.
Przeszedłem 25 km, razem 787, pozostało 260 km.