Noc była bezdeszczowa. Marsz rozpocząłem już o 6.00 rano. Cel miałem jeden – zostawić dziś za sobą Koronowo. Wymagało to sporego nakładu sił, bo należało przejść 22 km długości rzeki i kilka dodatkowych, by obejść Zalew Koronowski. Wybrałem trasę przez Nowy Jasieniec.
Zanim jednak wyruszyłem, zjadłem ostatnie dwie kanapki z serem, a właściwie to chleb z serem bez masła, ponieważ szkoda byłoby je nosić, a ja zdążyłem się już od masła odzwyczaić. Z prowiantu zastała mi jedna tabliczka czekolady.
Pierwszą miejscowością na mojej trasie była Sokole-Kuźnica. Wszystkie tamtejsze ośrodki wczasowe są oczywiście zamknięte. W końcu mamy zimę.
Parę kilometrów dalej zrobiłem sobie przerwę. Podczas postoju zjadłem połowę czekolady i ruszyłem w dalszą wędrówkę
Teren wzdłuż zalewu okazał się niezbyt wymagający, gdyż przeważnie biegną tam jakieś ścieżki. Po drodze zatrzymał mnie pewien mężczyzna, pytając dokąd idę? Odpowiedziałem mu, że wędruję od źródeł do ujścia Brdy. Spytał, czy nie szkoda mi nóg? Powiedziałem mu, że nie i poszedłem dalej. Brak mi słów…
W Nowym Jasieńcu zrobiłem kolejną przerwę. Zjadłem resztę czekolady i popiłem wodą. Myślałem, że po drodze trafię jakiś sklep, ale niestety żadnego sklepu nie było. Wówczas do Koronowa zostało jakieś 5 km. Im bliżej tej miejscowości, to na drugim brzegu pojawiało się coraz więcej domków letniskowych.
Dochodząc do Wilczego Gardła, byłem wyczerpany. Kilometr dalej, w Koronowie, trafiłem na sklep i kupiłem sobie pączka i sok, a w mieście pizzę. Najadłem się i odzyskałem humor. Później pospiesznie szukałem miejsca na rozbicie namiotu. Udało się to i mogę spokojnie przespać noc.
To był ciężki dzień.
Zakończenie wyprawy ustalam na niedzielę 14 lutego, na godzinę 11.00 przy Brdyujściu. W nocy z soboty na niedzielę zamierzam fotografować Brdę w Bydgoszczy.
Przeszedłem 22 km, razem 195 km, a pozostały 43 km.