Dzisiaj pogoda dała mi mocno w kość. Kiedy nad ranem termometr wskazywał tylko -5 stopnia C, myślałem, że wędrówka pójdzie dość gładko. Myliłem się jednak. Popadujący w nocy śnieg, nad ranem zaczął padać coraz mocniej. Nie ubrałem kaloszy piankowych i w pewnym momencie zorientowałem, że mam wilgotne stopy. Było wtedy po godz. 12.00 i postanowiłem kontynuować marsz bez zmiany obuwia. Membrana goretexowa nie do końca się sprawdziła. Momentami robiła się zawierucha. Nie znalazłem po drodze żadnego sklepu i byłem zmuszony przejść na drugą stronę rzeki, do Wyszogrodu, aby zrobić zakupy. Rano zauważyłem pierwszy śryż na rzece, a parę kilometrów przed mostem, po prawej stronie rzeki, zaczął się robić zator na Wiśle. Lewa strona jeszcze płynęła. Obchodziłem dziś kolejną rzekę wpływającą do Wisły, Bzurę. Na szczęście most był bardzo blisko. Obozowisko rozbiłem parę kilometrów za Wyszogrodem. Do końca dnia mocno sypał śnieg.
Przeszedłem 20 km, razem 698 km, pozostało 349 km.