W nocy padał deszcz. Na szczęście około 6:00 rano pogoda uległa poprawie. Do połowy dnia temperatura była na plusie, jednak po południu wyraźnie odczuwałem mróz. Dzisiejszy dzień to istne szaleństwo. Obszedłem zbiornik goczałkowicki, przez który przepływa Wisła, a przy tym jedną rzeczkę, strugę, wpływającą do tego akwenu i myślałem, że to już koniec pecha, ale się myliłem. Na wysokości miejscowości Czechowice-Dziedzice musiałem obchodzić kolejne dopływy Wisły. Podczas wędrówki zrobiłem zakupy, pamiętając o jutrzejszym dniu świątecznym. Pod koniec dnia, drogę zagrodziła mi kopalnia węgla z wyrobiskami. Okazało się, że nie ma możliwości, by przejść wzdłuż rzeki i trzeba część terenu obejść.
Kończąc dzisiejszy spacer, czuję się potwornie zmęczony. Od kilometrażu rzeki mogę odpisać jedynie 19 km, choć w rzeczywistości zrobiłem ich blisko 30. Obozowisko rozbiłem za miejscowością Czechowice-Dziedzice.
Przeszedłem 19 km, razem 72 km, a pozostało 975 km.