DZIEŃ 16
Obudziłem się rano, o godzinie 5.00 i chcąc wyjść z namiotu okazało się ,że suwak zamarzł. Musiałem się natrudzić ,żeby go otworzyć. W nocy dopadało śniego, ale prognoza i tak na dzisiaj wskazywała na plusową temperaturę w dzień. Kiedy wyszedłem przed namiot, okazało się, że zdepnąłem mój termometr, który wieczorem zostawiłem na zewnątrz. Napadał na niego śnieg i go nie zauważyłem. O godzinie 6.30 już wędrowałem . Nie lubię zwijać obozowiska po ciemku ,ale i tym razem nie miałem wyjścia. Zamierzam przyspieszyć marsz ,aby zdążyć przed 26 stycznia ukończyć wędrówkę, ponieważ tego dnia moja córka ma urodziny. Nie ma wyjścia. Dla jedynej córeczki tatusia…WSZYSTKO!!! Szedłem cały czas lewym brzegiem Noteci. Zdecydowałem się iść polną drogą ,która biegła jakieś 200 metrów od rzeki. Teren zaczął być coraz ciekawszy. Wysoki brzeg znacznie zaczął się przybliżać do Noteci. A przed miejscowością Ujście był już prawie przy samym brzegu rzeki. Do wspomnianego miasta, które zamieszkuje prawie 4000 tysiące ludzi wszedłem około . Jest położone na stromym brzegu Doliny Noteci. Taki brzeg ciągnie się od Nietuszkowa do Wilanowca. Juz w siódmym wieku była tutaj osada, po której ślady znaleziono podczas wykopalisk prowadzonych w połowie dwudziestego wieku. Dla Noteci jest to wyjątkowe miejsce ponieważ wpływa tutaj do nie j jej największy dopływ czyli rzeka Gwda o długości 145 kilometrów. Zeby dojść do miejsca, w którym jest faktyczne ujście Gwdy trzeba iść wąską ścieżką wzdłuż huty szkła ,odgrodzonej płotem prawie przy samym brzegu. Chociaż już się zdążyłem przyzwyczaić to pogoda mnie nie rozpieszczała.Zaczęło lać. Opuszczając Ujście, musiałem podejść stromą krętą drogą do góry. Muszę przyznać ,że będąc już u góry byłem wykończony. Idąc dalej stromym brzegiem, bałem się ,że mogę się poślizgnąć, tym bardziej, że miałem na nogach kalosze. Na szczęście obyło się bez przykrych niespodzianek. Później szedłem lasem, a w zasadzie leśną ścieżką. Deszcz ustał dopiero koło 14. Doszedłem do przeprawy promowej w okolicach Walkowic , niestety w okresie zimowym nieczynnej. Kilometr dalej rozbiłem obóz. Tym razem mogłem rozpalić ognisko. Gęsta mgła i otaczające moje obozowisko krzaki tworzyły kurtynę, za którą nie był widoczny ogień. Na kolację była zupka chińska z parówkami i kiełbasa z ogniska, a do popicia mleko. Jutro czeka mnie nocleg na przystani w Czarnkowie. Już dość dawno poznałem kilku mieszkańców tego miasta na facebooku, którzy mnie wspierają. No i to jest meta kolejnego mojego etapu. Przeszedłem 21 km. Razem 278 km.
Gwda wpływa do Noteci.
Jedno z licznych terenów bagiennych.