DZIEŃ 13
Noc minęła spokojnie. Przespałem całą, obudził mnie zegarek o 5.00. Złożyłem namiot ,zjadłem kanapki , przygotowane wczoraj przez moją żonę. W nocy była temperatura minusowa (-2). Pożegnałem się z dozorcą przystani, podziękowałem za gościnę i ruszyłem w drogę. Przeszedłem przez most drogowy na lewy brzeg rzeki ,aby iść niezaludnioną stroną Noteci. Na prawym brzegu leży całe moje rodzinne miasto. Powróciłem na prawy brzeg dwa kilometry dalej przechodząc przez Most Kcyński. Smutno mi się zrobiło , jak mijałem ostatnie lampy mojej rodzinnej miejscowości, przy śluzie nr 9. Przede mną już tylko Dolina Noteci ,z niezliczoną ilością rowów melioracyjnych. Do miejscowości Osiek nad Notecią ,do której zmierzałem, jest to najdzikszy odcinek tej pięknej Doliny. Dzień był bardzo ponury, zapowiadało się, że będzie padać. Kolejną noc według planów mam spędzić u mojego przyjaciel a w Osieku, na jago posesji. Mam nie lada wyzwanie. Muszę przebyć 21 km. Do tego w połowie tego odcinka, na Śluzę Gromadno ma przyjechać Zbigniew Kubisz i mnie filmować. Około godzinę przed spotkaniem, mam go powiadomić. Szedłem samym brzegiem rzeki. Teren stawał się coraz bardziej podmokły. Zdecydowałem się wycofać znad brzegu i poszukać mniej grząskiego terenu. Po paruset metrach drogę przeciął mi rów melioracyjny około trzech metrów szerokości. Zauważyłem nad nim zwaloną kłodę, przez którą chciałem przeciągnąć wózek. Niestety przeciągając wózek liną, zaczął się niebezpiecznie staczać na dół. Nie zastanawiając się długo, wskoczyłem do rowu i przytrzymałem mój ekwipunek. Niestety zmoczyłem się po pas. Przemókł mi również telefon, wyłączyłem go czym prędzej i postanowiłem wysuszyć go dopiero u przyjaciela w Osieku. W takiej sytuacji nie mogłem powiadomić Kubisza ,że zbliżam się do śluzy. Ruszyłem czym prędzej w tym przemoczonym ubraniu. Szybki marsz sprawił ,że nie było mi zimno. Ubrania nie chciałem zmieniać, bo było mi szkoda .Tym bardziej ,że cały czas przechodziłem przez te rowy, nie zważając na wodę. Temperatura powietrza wynosiła około 2 stopni Celsjusza. Ważne ,by wózek był suchy. W takim tempie do Osieka doszedłem około 15.30. Byłem wykończony. Na miejscu rozbiłem namiot w ogrodzie, wykąpałem się, zjadłem pyszny obiad, i co najważniejsze wysuszyłem ubranie. Okazało się, że telefon jak wysechł to działał bez zarzutu. Poinformowałem Zbigniewa Kubisza o mojej przygodzie i przeprosiłem, że nie mogłem się z nim skontaktować. O godzinie 20 z minutami zaczął padać śnieg, pierwszy podczas wyprawy. Przeszedłem 21 km. Razem 223 km.
Na uschniętym drzewie niedaleko Osieka Nad Notecią.
Łanie.
Nocleg w Osieku nad Notecią na prywatnej posesji moich przyjaciół rodziny Kadeckich.