DZIEŃ 9
Pożegnałem się z rodziną około siódmej i ruszyłem dalej. Teraz moim kolejnym małym celem była moja rodzinna miejscowość Nakło nad Notecią do której pozostało mi około 50 kilometrów. Wczorajszą wędrówkę zakończyłem w okolicach Lubostronia, i dzisiaj od tego miejsca kontynuowałem ją.W tej miejscowości znajduje się Pałac wybudowany w latach 1995 do 1800 roku pałac klasycystyczny rodu Skórzewskich z pięknym parkiem. Pałac nawiązuje w swym kształcie do Villa Rotonda z Vicenzy autorstwa Palladia, warszawskiej Królikarni Merliniego i Villa Trissino z Meledo. Zbudowany jest na planie kwadratu, z ośmio kolumnowym portykiem wielkiego porządku i szerokimi schodami na fasadzie frontowej. Na portyku widnieje napis „SIBI AMICITIAE ET POSTERIS MDCCC” (Sobie, przyjaciołom i potomnym 1800). Pozostałe fasady posiadają cztero kolumnowe portyki przyścienne. Budynek jest dwukondygnacyjny z centralną trzykondygnacyjną salą rotundową przykrytą kopułą z blachy miedzianej na tamburze. Kopułę wieńczy brązowa postać dźwigającego kulę ziemską Atlasa, wykonanego pod koniec XIX wiek przez Władysława Marcinkowskiego. Tutaj rzeka płynie prawie przy samej drodze. Skorzystałem z bitumicznej nawierzchni i szedłem nią parę dobrych kilometrów. Dopiero 2 kilometry przed Łabiszynem wróciłem na bezdroża. We wspomnianym miasteczku postanowiłem zrobić zakupy, podchodząc do marketu zatrzymał mnie radiowóz, policjanci pytali mnie o cel wyprawy, kiedy im opowiedziałem o moim celu, stwierdzili że popilnują mój wózek do czasu robienia zakupów w markecie. Chętnie skorzystałem z propozycji. Kiedy wychodziłem z zakupów policjanci życzyli mi powodzenia i pojechali. Ja ruszyłem dalej. Zaczął padać deszcz. W myślach za żartowałem sobie że dawno nie padało. Ruszyłem dalej lewym brzegiem Noteci. Polna droga niemal cały czas biegła nad rzeką, minąłem pierwszą śluzę w Antoniewie. Następnie elektrownie wodną we Frydrychowie. Od tego miejsca Noteć otoczona jest już Doliną Noteci aż do samego ujścia w Santoku. Pojawiły się pierwsze żeremie bobrowe. Ich obecność jest naznaczona kikutami wyciętych drzew a czasami niedokończoną jeszcze wycinką. Obozowisko rozbiłem na ogromnej łące przy ambonie myśliwskiej. Jak się później okazało była mi ona potrzebna do zasięgu internetu, bo w namiocie nie miałem. Kolejny dzień który przeminął pod znakiem deszczu. Wieczorem przestało padać i zaczął wiać silny wiatr. Postanowiłem wywiesić na sznurku śpiwór żeby choć trochę się wysuszył. W tym czasie wziąłem latarkę czołówkę, zresztą jedyną jaką wziąłem na wyprawę I poszedłem się przejść po okolicy . Po godzinie wróciłem I faktycznie śpiwór był już prawie suchy. Nie mogłem zasnąć I zacząłem przeglądać zdjęcia, wtedy to okazało się że nie mam zdjęć z czterech dni. Wzbudziło to mój niepokój. A le nie miałem zamiaru panikować z tego powodu. Jak dojdę do Nakła to oddam kartę pamięci do firmy aby odzyskała zawartość .Zasnąłem około 22. Bardzo późno jak na mnie. W nocy obudziłem się raz, jak zaczęło padać. Przeszedłem 19 km. Razem 170 km
Powalona olszyna przez bobry.
Na samym koniuszku.
Grzyby.