Tej nocy budziłem się wielokrotnie. Być może spowodowane to było tym, że mam przewiane lewe oko. Sam nie wiem…
W okolicy przez całą noc pohukiwała sowa. Pewnie nie odpowiadała jej moja obecność.
Marsz rozpocząłem o 8.00. W miejscowości Woziwody wszedłem na ścieżkę przyrodniczą, która leży w części Rezerwatu Przyrody Dolina Rzeki Brdy.
Spodobały mi się tam wyryte na głazach informacje dla turystów.
Od samego rana wędrówka nie szła tak, jak powinna. oko coraz bardziej łzawiło. podczas jednego z licznych w tym dniu przystanków, zostawiłem statyw. Kiedy zorientowałem się, że go nie mam, byłem już dobre 2 km dalej.
Zostawiłem plecak w leśniczówce, którą mijałem po drodze i szybko po niego pobiegłem. Leśniczy rozpoznał mnie z telewizji. ten odcinek Brdy przypomina górski potok. Ma wartki nurt, w korycie leżą powalone drzewa, a płynie tworząc liczne zakola.
Idąc dalej, postanowiłem jak najszybciej znaleźć miejsce na rozbicie obozu i zregenerować siły.
Przeszedłem 15 km, razem 141 km , a pozostało ich 97.